DRAMATY FIT, CZYLI CO ZROBIĆ, KIEDY DOCHODZIMY DO PYTANIA "CZY JA WOGÓLE SCHUDNĘ??"
22:00
W pewnym momencie uwielbiamy zadać sobie to pytanie i tworzy nam się automatyczna blokada. Od razu mówimy sobie "no nie, to nie ma sensu..." i już sięgamy po zagryzacze łez: czekoladki, ciasteczka, chipsy...
No wtedy to to nie ma sensu, jeżeli całą naszą dotychczasową ciężką pracę "zażremy". Więc jak z tym walczyć?
Moje rady są w cale nietrudne do wykonania, przynajmniej ja potrafię się ich trzymać :)
1. Oczywiście dobrze Wam znane "przypomnij sobie, po co to robisz, jaki chcesz uzyskać efekt". No tak, to może działać, ale akurat w moim wypadku pół na pół i mogę śmiało stwierdzić, że naprawdę efektywne jest to dopiero wtedy, kiedy mamy nad sobą trenera i on się nas o to pyta w ramach motywacji i uświadomienia nam sensu naszej pracy. Kiedy mamy taką osobę nad sobą, która przy okazji sama też nas w pełni wspiera i czujemy, że w końcu nie tylko nam zależy, to ma to efekt. Samemu się w ten sposób zmotywować często jest ciężko. Trzeba mieć niezłą siłę woli.
2. Znajdź motywację w wyobrażeniu efektu końcowego. Z tego korzystam bardzo często. Mimo wszostko tego dnia przymuszam się fo ćwiczeń, bo "trzeba ruszyć zadek" i ćwicząc widzę już przyszłość, kiedy to ja mam już osiągnięty cel, a inni są jeszcze daleeko w tyle ;) Trochę korzyść kosztem innych, ale na pewno działająca ;p
3. Miej autorytety. Najlepiej aby znaleźć sobie autorytet, który zaczynał z podobną sylwetką do Twojej lub którego przemiana napawa Cię automatycznie motywacją, pokazując, że zdecydowanie da się dojść "od zera do bohatera". Nie bierzcie sobie osób, których metamorfozy i sylwetki są niemożliwe do osiągnięcia dla Was lub wymagają niebotycznych środków dotarcia do celu... To nie ma sensu. Tylko się zniechęcicie, zamiast poczuć, że "skoro ona dała radę, to ja też!".
4. Nie przesadzaj, bądź dla siebie łagodna i miej cierpliwość do stopniowych zmian. Nie ma co się oszukiwać, nasze ciało nie zmieni się z dnia na dzień, choćby te 24 godziny ćwiczyć bez przerwy. Nie wymagajmy kosmosu. Zdjęcia, które widzimy w internecie, są w 95% efektami końcowymi diety i ćwiczeń mniej lub bardziej sumiennych. Zazwyczaj zakochujemy się w tych z największą sumiennością, zaangażowaniem i jestem przekonana, że najświętszą cierpliwością w dążeniu do ideału.
Zdjęcie zamyka to w chwilę. A nam podświadomie wydaje się, że zdjęcia przed i po to taka właśnie "chwilka" z jednego do drugiego.
No niestety nie. Pomiędzy powinno być jeszcze mnóstwo zdjęć z każdego dnia bliżej "po". My także powinniśmy to tak widzieć i planować.
5. Znajdź sobie trening idealny dla Ciebie. Ważne jest także, aby nasze treningi były wygodne dla nas. Mają nam sprawiać przyjemność, zachęcać do powtórki ;) Szukaj i próbuj dużo różnych ćwiczeń, treningów (po to jest ich wszędzie taki wybór :) ) tak, abyś znalazła takie, które w pełni Cię zadowolą i poczujesz, że chcesz je ćwiczyć i działają! ;) Jeżeli to, co ćwiczysz, jest dla Ciebie przyjemne i satysfakcjonujące, samo Cię motywuje i chcesz do tego wracać ;)
To chyba wszystko Słonka, tak ja sobie radzę podczas "gorszych dni". Mam nadzieję, że coś Wam to dopomogło :)
Jeżeli macie jakieś swoje porady, piszcie :)
0 komentarze